poniedziałek, 3 czerwca 2013

UWAGA!

UWAGA   ZAWIESZAM   BLOGA!
Powód jest prosty. Brak weny. Nie mam pojęcia już o czy pisać! Jak coś mnie natchnie to może napiszę, ale mam jeszcze 2 blogi opowiadaniowe, które się wybiły i chcę je podtrzymać!

ALE!
Jeśli macie jakieś pomysły na wątki to piszcie do mnie :  hahahaxd98@o2.pl . Napisz to w formie fragmentu wpisu! Chętnie poczytam i jak mi się spodoba to wstawię! ;D


Pozdrawiam i czekam na maile ;D


PA!

sobota, 13 kwietnia 2013

Coś o mnie? Czemu nie! ;D

Cześć moi drodzy czytelnicy! ;)

Z tej strony autorka bloga. Mam dla was pewną informację! Mianowicie założyłam prywatnego bloga. Może chcielibyście poobserwować co się u mnie dzieje? ;) Jak tak to zapraszam !

http://private-website-about-me.blogspot.com/


Możecie też po spamować na moim blogu komentarzami typu "Kiedy nowy wpis na blogu ... [takim i takim]" To mnie mobilizuje do pisania, więc do dzieła!! :D




Pozdrawiam i dzięki!

*
Alex Hudson

poniedziałek, 11 marca 2013

Eight.

Rozdział pisany z dedykacją dla najdroższej Wiktorii, która zrobiła mi wykład w bibliotece o braku ósmego rozdziału na tym blogu! :D 
______________________________________________

Nadszedł poniedziałek i jak obiecałam tacie musiałam udać się do szkoły. Zmuszona przez niego wstałam, zarzuciłam jakieś pierwsze lepsze jeansy i koszulkę jakiegoś zespołu. Wskoczyłam w trampki, wzięłam torbę i wyszłam. Kawał drogi miałam, więc założyłam słuchawki i powoli zmierzałam w kierunku budynku.
Będąc już w środku zszokował mnie tłum ludzi jaki się tam znajdował. Jako pierwsze miałam muzykę z wychowawcą.. ciekawie. Weszłam do klasy i automatycznie poczułam na sobie wzrok innych. Przedstawiłam się, nauczyciel dał mi książki i poszłam do ostatniej ławki. Miałam wszystko gdzieś..

Slash/

Ugh.. Kolejny dzień nie mogłem zasnąć. Wstałem z kanapy i poszedłem do kuchni Duffa, w której lizał się z jakąś laską. Otworzyłem lodówkę i przeczesywałem ją w poszukiwaniu picia.
- Po lewej, na dole. - oznajmił blondyn, a ja chwyciłem zimnego browara. Odwróciłem się w ich stronę, a oni lampili się na mnie.
- No, co?!- spojrzałem po sobie. Miałem spodenki, więc było dobrze.
Wróciłem do salonu i usiadłem na kanapie. Chwyciłem będąca pod ręką gitarę i zacząłem wymyślać jakieś solówki. Chciałem spróbować tego co Alex robiła na ulicy, ale niezbyt mi to wychodziło. Chwilę pograłem po czym stwierdziłem, że na dzisiaj starczy i wpadłem na pomysł odwiedzin mojego Clyde'a. Zaniosłem go na jakiś czas do Yovonne z satysfakcją, że będzie mu tam dobrze. Załadowałem towar, ubrałem jakieś ciuchy i wyszedłem. Spacerowałam powoli ulicami gdy nagle dostałem sms'a od Alex. " Ratuj! Szkoła!" Zatrzymałem się na chwilę i spojrzałem na zegarek - zaraz powinna skończyć! Postanowiłem, że pójdę po nią i automatycznie skręciłem w kierunku mojej byłej szkoły do której teraz ma chodzić. Szczęście mi dopisało bo akurat gdy przekroczyłem teren zadzwonił dzwonek. Przystanąłem w cieniu, niedaleko wyjścia i oparłem się o drzewo. Przeczesywałem wzrokiem tłum, niektóre młode szczeniaki dziwnie się na mnie patrzyły. Nawet niektóre dziewczyny spojrzały zalotnie w moją stronę. Jest! Męska koszulka, podarte jeansy, trampki i dwukolorowe włosy. Ruszyła w moim kierunku uśmiechając się szeroko.
- Ale mnie uratowałeś kurwa! - walnęła mnie pięścią w ramię.
- Wal się, jak moja buda? Podoba ci się?
- Chujowo.. - zrobiła kwaśną minę.
- Moja krew! - objąłem ją ramieniem i udając dumnego ruszyliśmy na miasto. Zaprosiła mnie do siebie na obiad, byłem zajebiście głodny więc się zgodziłem. 10 minut później już będąc w jej domu wysłała mnie do jej pokoju, a sama poszła do kuchni, gdzie Alex zamówiła pizzę. Sypialnia jej była niesamowita, rozgościłem się siadając na łóżko. Chwyciłem leżącą na nim gitarę i zacząłem coś tam grać. Chwilę potem dziewczyna przyszła z pizzą.
- Ja pierdole, od dwóch dni nic nie jadłem. - posłałem jej łobuzerski uśmiech.
- Nie dziw się, że jesteś taki chudy. - zaśmiała się.
- Pff... Masz coś do picia? - spytałem, a ona sięgnęła pod łóżko wyciągając dwie puszki piwa.
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy tak do wieczora. Okazało się, że wiele nas łączy - tak, wiem chujowo to brzmi, ale to prawda. Nagle zadzwonił Duff, że mam się w tej chwili stawić w garażu.
- Pozwolisz, że zrobię to tutaj? Będzie szybciej, niż w łazience. - spojrzała pytająco, a ja wyjąłem z kieszeni kurtki strzykawki. Odwróciłem się do niej tyłem, żeby oszczędzić jej widoków. Załadowałem, schowałem pustą igłę do kieszeni. Zarzuciłem kurtkę i pożegnaliśmy się. Zaczęło padać, nie jestem fanem deszczu, ale cóż zrobić. Przemokłem cały, nawet włosy. W garażu siedział Duff z Izzy'm. Wszedłem i spytałem o co chodzi. Oznajmili, że po jutrze jedziemy na trasę promującą Appetite. Byłem w szoku, z jednej strony cieszyłem się, a z drugiej było chujowo, że znowu nie poczuję jej osoby. Fucknołem i usiadłem na zarwany fotel. W tej chwili wpadł zdyszany Axl i zarządził próbę. Izz zadzwonił po Stevena, który zjawił się natychmiastowo. Przećwiczyliśmy wszystkie kawałki z płyty, w tym mój ulubiony Nightrain. Potem w piątkę poszliśmy rozluźnić się na striptizie.
 
<pojutrze>

Rano podjechała wielka lodówka i spakowaliśmy się do niej. Poszedłem na tyły i rozłożyłem się na siedzeniach w celu przespania się. Nawet nie zauważyłem kiedy ruszyliśmy bo od razu zasnąłem. Pierwszym celem było San Francisco.
Obudził mnie wstrząs, jaki powstaje kiedy wiedzie się w dziurę. Usiadłem, przeciągnąłem się, przetarłem twarz i rozejrzałem się dookoła. Duff , Alex i Steven gapili się na mnie. Chwila... Alex?!
- Alex?! - zdziwiłem się.
- Wstał śpioch, już dojeżdżamy! - zaśmiała się.
- Choć Kudłaty, napij się! - Duff podał mi Danielsa.
- Jack! Stęskniłem się! - przytuliłem butelkę. - Dużo go tu jest?
- W chuj! - wrzasną Steve.
- Yeah! - wrzasnąłem, a chłopaki dosiedli się obok mnie. I Zaczęła się tak zwana głupawka...


_______________________________________________
Tan będzie, krótki ponieważ nie mam czasu! Prowadzę 3 blogi, nie zapominajcie, że szkoła jest najważniejsza!

Pytania? --> http://ask.fm/themouseKSF

niedziela, 3 lutego 2013

Seven

Jebs! Szybko podniosłem głowę i rozejrzałem się dookoła. Po raz kolejny byłem w obcym pokoju, w obcym łóżku. W drzwiach stanęła szczupła blondynka z dużymi cyckami. Zmarszczyłem czoło, a ona delikatnie się uśmiechnęła.
- Witaj kocie. - zamruczała, a ja zaśmiałem się i podniosłem się na łokciach, żeby usiąść. - Głodny? - pokręciłem przecząco głową. Wyszła, a ja założyłem moje skórzane spodnie. Pomacałem kieszenie kurtki i znalazłem to czego szukałem. Zamknąłem się w jej białej łazience. Usiadłem na podgrzewaną podłogę, zawiązałem bandanę na ramieniu i zrobiłem co miałem. Oparłem się o ścianę i poczułem ulgę. Dołożyłem jeszcze trochę kresek i postanowiłem wrócić do garażu. Zarzuciłem koszulkę, podwinąłem rękawy, chwyciłem kurtkę i ruszyłem do wyjścia.
- Misiu, gdzie idziesz? - spytała zza moich pleców. Odgarnąłem włosy przybiłem ją spojrzeniem i rzuciłem suche "Zadzwonię", co miało oznaczać, że niech spierdala.
Wyszedłem na ulicę i ruszyłem powoli do Duffa. Mieszkał w mieszkaniu nad jakimś barem. Otworzył mi drzwi z uśmiechem.
- No co się szczerzysz? - uniosłem brew. Poczułem, że wrócił mi humor, którego mi brakowało jakiś czas.
- Bo jesteś w samą porę..

Alex/

Siedzieliśmy w salonie Duffa. Wszyscy oprócz Axla. Nagle ktoś zapukał, blondyn poszedł otworzyć. Usłyszałam niski zachrypnięty głos. Do salonu wszedł...Slash! Zaparło mi dech w piersi jak go zobaczyłam. Odgarnął czuprynę i spojrzał na mnie ciemnymi oczami. Ubrany był w skórzane spodnie i białą koszulkę z podwiniętymi rękawkami do ramion odsłaniając dziary. Na rękach miał ślady po igłach, wzdrygnęłam się na samą myśl. Uśmiechnął się delikatnie.
- Slash! - wstałam i przytuliłam się do niego chowając twarz w lokach.
Stęskniłam się za nim, bałam się myśleć jak cierpiał przez ten czas..Duff opowiadał. Usiedliśmy zpowrotem na kanapy. Kudłaty usiadł naprzeciw mnie. Miał nieobecny wzrok. Duff doniósł procenty i siedzieliśmy tak jakiś czas, wieczorem przenieśliśmy się do Rainbow. Zajęliśmy stolik w kącie zamówiliśmy to co zawsze. Śmialiśmy się i wygłupialiśmy tak, że ludzie "forever alone" siedzący przy barze patrzyli na nas z zazdrością. Leżeliśmy jak Steven opowiadał, że w młodości przeleciał 30 latkę. Zaczynało się świtać, postanowiłam więc, że pójdę już do domu. Wypiliśmy ostatnią kolejkę i Duff odprowadził mnie. Po drodze wpadliśmy na pomysł, że jutro pójdziemy do fryzjera, bo chciał coś zrobić z włosami. Weszłam po cichu do mieszkania. Ojciec jeszcze spać, poszłam do pokoju. Rozpakowałam rzuconą na podłogę walizkę i postanowiłam położyć się spać.
***
Obudził mnie dzwonek telefonu. Podniosłam się na łokciach i chwyciłam komórkę. Opadłam z powrotem na
poduszkę. SMS od Duffa, spojrzałam na zegarek było grubo po 17:00.  "Ile można czekać pod twoim domem?", zerwałam się i wyjrzałam przez okno. Otworzyłam je i usiadłam na parapecie.
- No kurwa! Nie gadaj, że spałaś! - wydarł się.
- Cicho! - przyłożyłam palec do ust. - Tak spałam. Czekaj, ubiorę się i zejdę. - Ubrałam koszulkę LZ i jakieś podarte jeansy. Wskoczyłam w trampki i wychodząc na zewnątrz zapaliłam papierosa.
- Siema.
- Jak można tak długo spać? Pojebało Cię? Za chwilę mamy być u Erica!
- Dobra już dobra..  Nie denerwuj się tak bo Ci żyłka pierdolnie.. - Blondyn westchnął, a ja zaciągnęłam się ponowie. Ruszyliśmy w stronę zakładu fryzjerskiego Erica. Mały lokal z dużym oknem na ulicę, siedziało w nim chyba z dwóch punków i jakaś dziewczyna, pewnie z groupies była. Wszyscy spojrzeli się na nas, najpierw poszedł Duff. Dosiadłam się na ławkę, między tą małolatą, a jednym z kolesi, który zaczął mnie zagadywać. Zarzucał dennymi tekstami, w stylu jak się nazywam, czy skąd znam Duffa i chłopaków z GN'R. Żenada... Przyszła moja kolej, Eric wydawał się spoko kolesiem. Wyszliśmy z zakładu z pofarbowanymi końcówkami, ja na blond, a Duff na czarno. Ciekawie to wyglądało.
- Idziemy do mnie? Steven i Slash zostali na noc i muszę ich doprowadzić do porządku bo jutro gramy koncert, a sam nie dam sobie rady.
- Nie ma sprawy.
Będąc już na miejscu, po ciuchu otworzyliśmy drzwi. Steve spał na ziemi za fotelem, a Slash na kanapie. Blondyn poszedł do kuchni po szklankę wody, żeby oblać Popcorna, a ja rzuciłam się na słodko śpiącego Kudłacza. Zerwał się i wybuchnął śmiechem, po czym zaczął mnie łaskotać i zaczęliśmy się siłować. Steven w tym czasie podniósł się z podłogi cały mokry. Nasza bójka skończyła się na tym, że chłopak przerzucił mnie przez ramię, wstał i rzucił z całej siły na kanapę i poszedł pod prysznic. Popcorn zaciągnął kreski na ławie, a ja postanowiłam zamówić pizzę.
Wieczorem chłopaki zadzwonili po Izzyego i Axla. Oby dwaj zjawili się 15 później i cały zespół zabrał się za wspólną próbę. Siedziałam w kącie na wzmacniaczu, przyglądając się jak między nimi iskrzy energia. Jednym słowem są świetni! W pewnym momencie Rudy przerwał.
- Ej! - jęknęli.
- Chwila, coś mi nie pasuje.. - zamyślił się. Slash opadł na kanapę głośno wzdychając, a Duff poszedł po piwo.
- Tobie nigdy nic nie pasuje! - zbuntował się Izz.
- Zamknij się!
- Pfff..
- Chłopaki! - przerwałam, bo jeszcze trochę i by się pobili. - Axl, o co Ci znowu chodzi?
- Nie wiem... - urwał i wyszedł. Zmarszczyłam czoło i spojrzeliśmy po sobie z Izzym. 
***
Następnego dnia wieczorem grali koncert w jakimś klubie na obrzeżach miasta. Steven nalegał, abym z nimi pojechała, więc chłopaki załatwili mi przepustkę jako techniczny. Miałam podawać Slashowi gitary. Zaprowadził mnie do miejsca z boku sceny, był nam zapasowy Les Paul, jeden Gibson typu V i jeden czerwony błyszczący się B.C. Rich, którego chyba na razie nie używał, bo wyglądał jak nowy Wytłumaczył mi kiedy mam mu podać jaką gitarę i kiedy mam mu podać kapodaster, a kiedy mam mu założyć na palec slid.
- Wow, skomplikowane, ale zapamiętam. - skomentowałam na końcu,a on pokazał szereg białych zębów.
- Jak coś to będę krzyczeć do ciebie, więc bądź czujna. - wskazał palcem na ucho.
- Tak jest! - zasalutowałam i usiadłam na jakiś zapasowy wzmacniacz. Miałam idealny widok na całą scenę i widownię. Tłumy już stały, a fanki porozkładały już transparenty. Chłopcy wyszli na scenę i zaczęli się bawić w najlepsze. Zaczęli od Nightrain. Podczas coveru Boba Dylana podałam mu Gibsona V, a w niektórych momentach piosnek podbiegał, abym mu włożyła slida.  Koncert - pełna profeska! Nawet ja byłam z siebie dumna, że wypełniłam zadanie.
Po imprezie poszliśmy - jak zawsze zresztą - do Raintbow. Zajęliśmy stolik i znowu zaczęła się impreza. Śmialiśmy się z tego jak Slash komentował, że mu za mocno włożyłam slida i z sucharów Popcorna.

Wypiłam kilka butelek piwa i kilka Danielsa. Wróciłam późno do domu, tym razem ojciec się uczepił. Co było dziwne, ale zarzuciłam jakimś dziecinnym tekstem, że zasiedziałam się u znajomych i autobus mi się spóźnił. Ojciec był na tyle wykończony pracą, że nawet w to uwierzył. Poszłam na górę, wzięłam gorący prysznic, wypaliłam dwie fajki i poszłam spać...

piątek, 11 stycznia 2013

Six

Wysiedliśmy z taksówki, stawiając walizki na chodniku. Przed nami stał ogromny budynek. Przy obrotowych  drzwiach sterczał koleś, ubrany w czerwony ozdabiany płaszcz i czapkę. W środku Chris wziął moją walizkę, a ja poszłam do recepcji po klucz do pokoju w którym mieliśmy mieszkać przez całe dwa tygodnie. Kobieta z miłym uśmiechem podała mi kartę. Po wejściu do wyznaczonego nam pokoju zamurowało nas.
- To twój ojciec wynajął nam apartament z balkonem?! - wrzasnął mój kumpel. Ja rzuciłam się na jedno z wąskich łóżek pod oknem.
- Zamawiam to!
Chris poszedł wziąć prysznic, a ja zaczęłam wypakowywać najważniejsze rzeczy z walizki. Nie mogłam się powstrzymać od papierosa. Wyjęłam kilka ubrań, a torbę wrzuciłam pod łóżko.
Wieczorem poszliśmy na jakąś imprezę na plaży. Lampiony, plaża... mmm.. lubię te klimaty. Poznaliśmy kilka osób, zaczęła się zabawa.

                                   **********

Ból przeszywał moją głowę na wylot, była tak ciężka, że nie mogłam jej podnieść.Otworzyłam oczy i od razu je zmrużyłam bo oślepiło mnie słońce. Leżałam na podłodze twarzą w dywanie. Westchnęłam i obróciłam się na plecy. To ileś nasty taki poranek z rzędu. Próbowałam wstać, zakręciło mi się w głowie. Chwiejnym krokiem udałam się do tzw. "lodówki" - czyli szafki z jedzeniem - po butelkę wody. Chris siedział na balkonie, zaplótł dłonie z tyłu głowy i patrzył w dal. Podeszłam do niego, przywitał mnie delikatnym uśmiechem.
- Jak tam się spało?
- Ciężko, o której wróciliśmy?
- Około 8:00? Jakoś tak.
- Mhm.. Nad czym tak myślisz? - dosiadłam się do niego i zaczęłam także się gapić na widok.
- Pamiętasz co się wczoraj działo?
- Jak przez mgłę..
- To dobrze.. - odetchnął z ulgą.
- A co? Coś się stało?! Coś zrobiłam?!
- Nie, tylko..
- tylko.. ? - zaniepokoiłam się. Chris przymknął oczy i ponownie westchnął.
- Bo.. my.. pocałowaliśmy się..i.. - " Co?! Mógłbyś powtórzyć?! ", zakryłam twarz dłońmi. 
- Cholera, a nic więcej nie było?
- Nie..
- Całe szczęście..- odetchnęłam i spojrzałam gdzieś w bok. Nic, nic nie pamiętałam, za dużo wypiłam. Poszłam z powrotem do pokoju, przebrałam się i postanowiłam się przejść. Wskoczyłam w koszulkę Stonesów, rurki i moje czarne trampki, chwyciłam telefon, słuchawki. Rzuciłam oschłe " Wychodzę." Chrisowi i wyszłam. Słońce dosyć świeciło. Spacerowałam ulicami słuchając ulubionej piosenki Aerosmith. Nie mogłam się odnaleźć, jeśli coś jeszcze raz się takiego wydarzy to wylądujemy w łóżku, co prowadzi do końca. Szkoda mi jest stracić Chrisa, jest moim jedynym przyjacielem. Mam jeszcze Duffa, Slasha i chłopaków, oprócz Axla. Nie zbyt przepadamy za sobą. Szłam spokojnie chodnikami, mijałam plażowiczów. Nawet spotkałam kilku metalowców, którzy uśmiechnęli się na mój widok. Jeden nawet krzyknął do mnie, że kocha moją koszulkę. Odnalazłam świetną miejscówkę, dosyć wysoki murek. Wdrapałam się na niego i ujrzałam cudowny widok. Plaża, słońce.. Westchnęłam i przysiadłam.
Za 4 dni wracam do L.A. Powiem szczerze, że stęskniłam się za tym miastem i wiarą.

Slash. /

Kurwa! Mam tego dość, w naszym garażu jest za cicho jak nie ma tej idiotki. Wiem, że mam tam cegłę, a nie serce, ale czuję, że cholernie za nią tęsknię. Tą pustkę zapełniam heroiną i Jackiem. Ratuje, ale nie do końca..
Kolejny dzień, kolejny kac. Szliśmy z Duffem ulicami w poszukiwaniu jedzenia. Oczywiście ja musiałem kraść bo Duff nie jest - jak to on określił - zbyt sprytny. Wyniesienie dwóch piw i kilka paczek chipsów to była bułka z masłem. W młodości udało mi się ukraść dmuchaną tratwę ze sklepu. Nic nowego... Wbiłem do jakiegoś supermarketu, blondyn czekał na zewnątrz. Jako, że miałem moją skórzaną kurtkę, wszystko z łatwością wyniosłem. Po zapchaniu się chipsami, nie mieliśmy co robić. Włóczyliśmy się ulicami. Przechodnie patrzyli na nas wzrokiem jakbyśmy byli jacyś chorzy, czy coś. Jeden z czarnym afro bez twarzy, drugi 2-u metrowy blondyn - kolos. Nie dziwię się im. W pewnej chwili coś zwróciło moją uwagę. Korciło, żeby tam spojrzeć. Po drugiej stronie ulicy był murek, pod którym zawsze siedziała i grała. Muszę przeżyć jeszcze z.. 4 dni, o ile dobrze pamiętam.
- Halo? Ziemia, kurwa. - Duff machał swoją rękawiczką przy moim ryju.
- Co?
- O co chodzi?!
- Co? - powtórzyłem.
- Przez ostatnie kilka dni jesteś jakiś nieobecny. Co jest?
- Nic..
- Tęsknisz za nią? - uśmiechnął się łobuzersko i odpalił papierosa.
- Za kim? - zmarszczyłem czoło.
- No Alex.
- Sam nie wiem. Tak, dziwnie bez niej.
- Spoko, stary. Też mi jej brakuje. To tylko 2 tygodnie, luzik. - wypuścił świeży dym z ust prosto w moją twarz. Potrząsnąłem głową, śmiejąc się.
- Choć idziemy.
Ruszyliśmy do naszego "domu". Jak zawsze zresztą, zadzwoniliśmy do Todda. Razem poszliśmy po zapasy, później do Rainbow, aby się upić i na drugi dzień obudzić w łóżku z jakąś lalunią u boku. Norma...
________________
Siemka!
Bardzo was przepraszam, staram się pisać długie, ale nie zbyt mi to wychodzi.
Muszę się wziąć za siebie! ;-D
Pozdrawiam! ;p

niedziela, 30 grudnia 2012

Five

Alex
- Tato proszę, zgódź się! - błagałam ojca na kolanach.
Miałam dosyć. Musiałam coś z tym zrobić, bo nie mogłam porządnie funkcjonować. Koleś tak namieszał w mojej głowie, że na chwilę nie przestawałam o nim myśleć. Miłość? Zauroczenie? Nie, to coś bardziej w stylu uzależnienia. Codziennie, wychodzę na ulicę z nadzieją, że gdzieś go spotkam. Na jego widok serce wali jak oszalałe i robi mi się gorąco. Stwierdziłam, że najlepiej by było jakbym odpoczęła i przemyślała te sprawy. Hawaje! Tak, to idealny pomysł! Jako dziecko uwielbiałam to miejsce. Hotele, plaże, palmy, sklepy muzyczne. Na samą myśl, aż się uśmiecham.
- Nie ma mowy! Sama tam nie pojedziesz!
- a Chris? -nie odpuszczałam- Jest już dorosły!
- No.. nie wiem.
- Błagam! - zrobiłam słodkie oczka.
- Ech. - westchnął głośno. - No dobrze, ale mam kilka warunków.
- Jakich?
- Po pierwsze, jedziesz z Chrisem. Po drugie masz odbierać każdy mój telefon. Po trzecie od przszłego roku pójdziesz do szkoły, zrozumiano? - wyliczał na palcach. No proszę, mój tatuś się o mnie martwi.
- Zrozumiano! Dzięki! - rzuciłam się mu na szyję i zadzwoniłam do kumpla.
Opóźniał się lot. Musieliśmy kisić się na tym lotnisku przez kilka godzin. Chore! Chris położył się na krzesłach i kimnął, a ja siedziałam naprzeciw niego. Wkurzyłam się tak, że niekontrolowanie zaczęłam tupać nogą. Zadzwonił mój telefon.
- Halo? - mruknęłam obojętnym mi tonem.
- Witam szanowną czarną wisienkę!
- Duff! -pisnęłam z radości. Czarna mówi na mnie, ze względu na włosy, ale nie wiem dlaczego wisienka. - Co tam u ciebie?
- Kolorowo, narkotykowo i alkoholowo, a u ciebie?
- Podobnie, plus jeszcze wakacyjnie!
- Jednak?
- Tak! Zgodził się i na dwa tygodnie odłączam się od L.A.!
- Skoro tak mówisz.. - posmutniał.
- Hej! Jeszcze jestem na lotnisku matole. - zaśmialiśmy się.
- Co tam u chłopaków?
- Axl ma humory, Izzy wszystkim ratuje dupy, Popcorn ćpa, a z Kudłatym nie za dobrze..
- Co z nim?- zaniepokoiły mnie te ostatnie słowa.
- Sam nie wiem, chodzi taki przybity. Niby zszedł się z Yvonne, ale i tak pieprzy jakąś nastolatkę Perlę, czy jak ona tam miała. Taki dziwnie cichy się zrobił.
- O kurde, cichy to nie jest jego cecha! Trzeba coś z tym zrobić.
- To znaczy mam plan, ale zrealizujemy go chyba we dwójkę, bo Kudłacz raczej się nie zgodzi.
- Mianowicie?
- Mianowicie powiem Ci jak wrócisz. O! O wilku mowa, Slash wrócił. Dobra kończę, bo zaraz zaczynamy próbę, a muszę jeszcze bas nastrojić.
- Okej, pozdrów chłopaków.
- Dobra, trzymaj się mała!
- Narazie.
Schowałam telefon do kieszeni i usiadłam na swoje miejsce. Chris już nie spał. Nagle z głośników babka powiedziała, że samolot już na nas czeka. Poszliśmy do barierek. Godzinę później już siedzieliśmy na pokładzie. Chris i ja nie umiemy siedzieć bezczynnie, graliśmy w łapki, robiliśmy sobie zdjęcia w kiblu. Lot minął nam dosyć szybko. Hawaje przybywam!

*******************************
Sorki, że piszę krótkie, ale nie mam narazie weny  na dłuższe.
Pozdrawiam i udanego Sylwestra! ;*

niedziela, 23 grudnia 2012

Four

- Kurwa!- wyjąkał gdy tylko podniósł głowę.
- Też się cieszę, że wstałeś. - poklepał go po plecach Popcorn.
Leżał na podłodze, oparł się na łokciach rozglądając po pomieszczeniu. Wszyscy już wstali, siedzieli gdzie popadnie i gapili się na niego. Ogarnął włosy do tyłu i zmrużył oczy. Próbował przypomnieć sobie cały wczorajszy dzień, ale nawet jedna myśl sprawiała ból. Obrócił się na plecy i spojrzał w sufit, jęcząc. Czuł się jakby jakaś nadludzka siła trzymała go przy podłodze i nie pozwalała wstać. Spojrzał na wszystkich i głośno się rozśmiał. Alex siedziała na fotelu, pisząc sms'a. Ta dziewczyna coraz bardziej go zaskakiwała. Była inna, nie nosiła spódniczek, sukienek jak inne dziewczyny z Strip.
- Ty! Ukośnik, chcesz wody?- podał mu wymiętoloną butelkę Duff. Usiadł chwycił butelkę i zaciągnął porządnego łyka. Wstał, chwiejnym krokiem poszedł do "lodówki". Poczuł na sobie wzrok dziewczyny, serce zaczęło mu bić mocniej. Jeżeli ona mu imponowała to chciał, żeby on też się jej spodobał.
- Nie ma nic do żarcia?
- Nie, wszystko zjadłeś.. nie pamiętasz ? a jak mieliśmy do ciebie pretensje to stwierdziłeś, że wszystko oddasz i wyrzygałeś się. - odpowiedział mu Izzy
- Aha.. - podrapał się po głowie i wrócił do siedzących.- Izzy, ty zawsze pijesz tak, jakbyś nie pił.. Odwaliłem coś wczoraj co muszę odkręcić? Bo nie pamiętam..
- Nie, jesteś wolny.
- Uff.. - westchnął i usiadł na zarwany fotel.
- Dobra chłopaki, ja się zbieram. Wiecie.. ojciec.. - usłyszał jej zachrypnięty głos. Pożegnali się i wyszła. Leżał tak rozwalony na fotelu, myśląc co ze sobą zrobić. Postanowił się przejść, bo na ulicach działo się zawsze najwięcej.
  Szła powoli z słuchawkami na uszach. Podkręciła głośność na maxa, chciała się odprężyć. Załamała się. Nigdy w życiu nie dostała takiego uczucia, jakie odczuwała przy obecności Slasha. Serce biło jej szybciej i robiło jej się gorąco. Gdy spojrzy na nią, jego brązowymi oczami, nogi robiły się jak z waty. a kiedy uśmiechnie się łobuzersko - tak jak najbardziej lubiła - sama się uśmiechała, nie kontrolując tego. Musiała coś z tym zrobić. Nie lubi się zakochiwać. Zawsze była znana jako twarda, silna i mało kiedy okazująca uczucia dziewczyna. Zwolniła bo ujrzała na drugiej stronie postać dobrze jej znaną. To był Chris, ale nie był sam. Lizał się z jakąś dziewczyną, Alex zrobiło się niedobrze i szybkim krokiem ruszyła w kierunku domu.
Weszła do środka, nikogo nie było. Poszła do pokoju, otworzyła okno i zapaliła. Zaciągnęła się dymem mrużąc oczy z rozkoszy. Usiadła na parapecie przyglądając się spieszącym się ludziom, dziwkom pod lampami i rockmenom spacerujących w okularach i skórach po ulicy.
- Boże, ty mnie nie oszczędzasz? Nie dasz mi spokoju? - powiedziała do siebie gdy ujrzała go znowu idącego ulicą. Rozpoznała od razu go po bujnej czarnej czuprynie. Był ubrany w to co na koncercie. Szedł spokojnie z rękoma w kieszeniach. Wzrok miał wbity w ziemię. Znała go krótko i nie do końca, a i tak jego widok zawsze zapierał jej dech w piersiach. Nie chciała sobie psuć reputacji silnej i postanowiła tłumić to uczucie w sobie, tak aby nie dało się nic po niej poznać.
On tak samo..